czwartek, 25 września 2014

Naznaczeni - rozdział III

Pamiętacie moje opowiadanie jeszcze z 2013 r? No więc dodaje Wam kolejne części. A do poprzednich rozdziałów odsyłam tutaj: Rozdział I i Rozdział II
No to miłego czytania!

~ ~

  Rose znowu nie wiedziała gdzie jest. Gdy Mike wyjaśnił jej wszystkie szczegóły Niebiańskiej Przystanie, ona po prostu znowu zasnęła. Wokół niej były dosyć przyjemne dla oka meble, ona zaś leżała na bardzo wygodnym łóżku. Na przeciw, gdy podniosła lekko głowę zobaczyła palący się w kominku ogień. Ze strachem zauważyła, że ma na sobie delikatną koszulę nocną. Była tak cienka, że poczuła się naga. Szybko opatuliła się ciasno kołdrą i podniosła się do pozycji siedzącej. Znów zastanawiała się gdzie jest, co stało się z Mike'em i skąd się tu wzięła. Co prawda czuła lekki strach, ale był jej też przyjemnie ciepło i miło.
  Oparła głowę o ścianę i nagle zobaczyła, że jest to łóżko z baldachimem. Z daszku zwisała cieniutka linka. Na jej końcu był zwinięty mały kawałek papieru. Rose rozejrzała się po pokoju, drzwi były zamknięte. Dziewczyna szybko oderwała liścik. Ozdobnym, pięknym pismem napisane był zaproszenie na śniadanie. Nadawcą był Mike.
  Rose szybko wstała z łóżka. Narzuciła na siebie sukienkę, która wisiała na drzwiach szafy i wyszła z pokoju.
  Gdy tylko to zrobiła okazało się, że jest w jakimś dużym domu. Znów napłynęły natarczywe pytania żądające odpowiedzi. Odepchnęła je jednak w najdalszą część swoich myśli i skupiła się na drodze.
  Szła teraz wielkim i długim korytarzem. Na ścianie widziało dużo obrazów. Co jakiś czas napotykała drewniane drzwi, wszystkie jednak był zamknięte. Nagle jej uwagę przykuł jeden obraz. Była to kobieta podobna do jej matki. Ubrana w białą sukienkę siedziała na polanie pełnej stokrotek. Uśmiechała się promiennie a na jej głowie spoczywał wianek. To był piękny i takie znajomy widok.
  - O! Widzę, że wstałaś. - Rose aż podskoczyła z zaskoczenia. Mike stał oparty o ścianę parę kroków od niej, na końcu korytarza. Patrzył na nią szeroko się uśmiechając. Tym razem jego skrzydła gdzieś zniknęły.
  - Tak, dziękuję za zaproszenie. - dziewczyna lekko się zarumieniła i podeszła kilka kroków bliżej. -Gdzie właściwie jestem? - zapytała nieśmiało.
  - W moim domu, no może nie całkiem moim. Jesteśmy na Ziemi. Nie bój się, nic Ci nie zrobiłem. I nikogo oprócz nas na razie tu nie ma. Chodź. - odpowiedział Mike jakby umiał czytać jej w myślach. Rose zarumieniła się jeszcze bardziej i ruszyła za chłopakiem.
  Weszli do małej, lecz przytulnej jadalni. Na stole leżały talerzyki, szklanki i sztućce dla dwóch osób.
  - Usiądź, proszę. - Mike, jak prawdziwy dżentelmen odsunął krzesełko dziewczyny. Rose podziękowała i zajęła swoje miejsce. Mike zajął swoje i klasnął dwa razy w dłonie.
  - Gary, czy możesz podac nam śniadanie? - zadał pytanie, ale dziewczyna nie bardzo wiedziała do kogo.
  - Oczywiście, paniczu.  - odpowiedział jakiś głos. Po chwili pojawiła się w pomieszczeniu mężczyzna w stroju kelnera z tacką. Położył ją między Mike'm i Rose. Zaraz potem przyniósł dzbanki pełne parującej herbaty i soku pomarańczowego. Odszedł życząc im smacznego. Rose zrobiła zdziwioną minę.
  - Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało. - powiedział Mike i podniósł pokrywki, a oczom dziewczyny ukazały się pyszności, o których mogła jedynie śnić.

***

  Zimne krople deszczu kapały niemiłosiernie. Nie zapowiadało się na to, aby słońce wyjrzało z tak szczelnie okrytym chmurami niebie. Okolica nie wyglądała na miłą. Szare budynki ociekały wodą wcale się tym nie przejmując, jednocześnie porażając swoim rozmiarem.
  Paul wszedł wszedł do jednego z takich bloków i wspiął się schodami na szóste piętro. Troszkę mu to zajęło, ale nie był zmęczony. Po dotarciu na miejsce skierował się do drzwi oznaczonych numerem 67. Zapukał.
  Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom jego ukazała się kobieta w wieku mniej więcej 25. Uśmiechnęła się na jego widok i zaprosiła do środka.
  Gdy wszedł, drzwi zamknęła na klucz i udała się do kuchni zaparzyć herbatę dla gościa. Paul rozejrzał się po otoczeniu. Było to małe mieszkanie - dwa pokoiki, łazienka, kuchnia i przytulny korytarz. Całość zdawała się mieć raczej stary wygląd, aczkolwiek funkcjonalny i wygodny.
  Paul wszedł do największego pokoju naprzeciw drzwi wejściowych. i usiadł na kanapie. Na ścianach wisiały obrazy oprawione w grube, drewniane ramy. Po lewej jego stronie było duże okno, z którego rozciągał się widok na tutejszy plac zabaw. Wydawać by się mogło, że jest to cudowny plus mieszkania, jednak paskudne huśtawki, brakujące szczebelki i wszechobecne, obrażające nie wiadomo co napisy - to wszystko sprawiało, że nie bawiło się tam żadne dziecko. Miejsce to stało się "bawialnią" dla tutejszej, zbuntowanej młodzieży i mężczyzn wracających po pracy w stanie upojenia alkoholowego. Był to więc dosyć smutny i paskudny widok.
  Paul odwrócił wzrok i zauważył, że herbata paruje już na stoliku a naprzeciw chłopaka sied ta sama elegancka kobieta, która otworzyła mu drzwi. Uśmiechała się do chłopaka, tak, że Paul postanowił odwdzięczyć się tym samym. 


c.d.n. 
~by Amaya

czwartek, 18 września 2014

A'la powrót?

WITAJCIE!
Tęsknił ktoś? Huh ja bardzo. No to ten... Chyba postanawiam wracać. Albo lepiej. Dam link do mojego obecnego bloga! Ktoś zainteresowany? No to łapcie robaczki  BLOG II .
Co u mnie? Aktualnie jestem chora, jak poinformowałam w blogu. Ale co działo się w moim życiu? Wooohooo duuużo. Zmieniłam się troszku. Zarówno z charakteru (chyba) jak i z wyglądu, hehs.
Ale najważniejsze... w końcu wybrałam się na convent. I to nie jeden! Yeey tak się jaram i w ogóle nimi, że muszę się pochwalić. Pierwszym był Magnificon -  z Karoliną i Kamilem, no i całym koenem (klub mangi i anime) jak zwykle. Boszzzzz było cudownie, poznałam swojego ukochanego Pawła Musiałowskiego, a także zdobyłam płytę HITTa no i poznałam Rikki. Jest na prawdę niesamowita, a muzyka tradycyjna staje się powoli moją ulubioną. Swoją drogą poznałam też Fumi Neko - nie wiedząc, ze to one, gdyż raczej nie przypadło mi do gustu ich internetowe show. Natomiast jeśli się z nimi rozmawia są na prawdę fajne.
Następny convent to B6: The Game - troszkę mniejszy, bo w szkole. Cóż... convent nie był taki zuy. Po raz pierwszy odważyłam się iść na creepypasty - które okazały się nudne. Napisaliśmy także wspólne opowiadanie na panelu Pokemonów, a także świetnie bawiłam się na coverach Linked Horizon. Konkurs cosplay także nie był taki zły, chociaż spodziewałam się większej ilości chętnych. Między przerwami w sleep roomie bawiłam się na Ultrastarze wraz z Hicu. W końcu dorwałam się do mikrofonu i sama zaśpiewałam, co okazało się nie takie straszne, a i wynik nie był najgorszy. 
Kolejny convent na jakim się pojawię to B-XmassCon 5! Mam nadzieję, że mnie rozpoznacie, a także przytulicie (koszulka free hugs obowiązkowo) lub przynajmniej się przywitacie. Zapowiadają się na prawdę fajne święta ;3
Poza tym aktualnie u mnie znośnie. Natsumi wyjeżdża na studia, a Death jest w szpitalu. Cóż... nie ma aż tak źle. Ten rok zapowiada się ciekawie, nawet literki nie są takie złe jak myślałam. Czas działać. Narysuję swoją mamę z nudów xD 
Do zobaczenia wkrótce! 

~~

mam je <3
powrót z B6

Nuda po convencie.


Aktualne zdjęcia, 
gdyby ktoś nie wiedział.
Czy coś.
~~

~by Amaya