poniedziałek, 22 grudnia 2014

Święta w fandomie, czyli B-XmassCon 5.

PADA ŚNIEG, pada śnieg, dzwonią dzwonki sań, a Mikołaj.... 
CZEŚĆ Wam wszystkim ;3
Jak idą przygotowania do świąt? Ubraliście już choinkę? Kupiliście prezenty? Haha taak już niedługo święta, a ja czuje się padnięta. Nie mam choinki, nie mam prezentów dla rodzinki i rozchorowałam się. Lepiej być nie może. Mimo to czuje, że nadchodzą święta - nie to co w zeszłym roku. I czuje, że te święta będą lepsze.
W ten weekend jak wiecie odbył się w Krakowie konwent B-XmassCon 5. Mimo, że B-6 nie powaliło mnie, postanowiłam pojawić się na BXC. No bo w sumie czemu by nie? Pierwszy raz i te sprawy, święta i wolne... Tak, było fajnie. Dziękuję z całego serca wszystkim! Tym, których poznałam i tym, których już znam. Przejdźmy zatem do szczegółów! 
Piątek. Wigilia szkolna. Tak. Fajne przedstawienie, ale jako, że ja wszystko robię na ostatnią chwilę to zmyłam się aby kupić prezenty znajomym i spakować się. Wieczorem pojechałam do Karo i tam już zostałam. Było ok, poza tym, że spałam sobie lekko a nie chciałam przecież xD 
Sobota. Pociąg 6:52. Zabawna podróż. Gratuluję Dashiemu, że z nami wytrzymał i ludzi, którzy nie wyskoczyli przez okna. 
Kolejkon spoko, zimno było, fajny stolik i w ogóle pozdrawiamyy. Oczywiście po rozpoczęciu konwentu ciężko już znaleźć wolnego sleepa, a nikt nie pomyślał, by nam zająć miejsca *łezka* Ale Dashie potrafi i to było zajebiste miejsce - blisko na ultrastara, blisko na stoiska, blisko na panele, blisko do ludzi, i do toalety, blisko do ludzi z radia, tylko daleko do innych sleepów xD A w ogóle to gejt na ultrastara, bo mała sala i mnie do konkursu helperka zmusiła. Ale i tak fajnie było! Co do paneli to hmm... nie wysiedziałam na żadnym więcej niż pół godziny. Sorry Filuś na Twoim zaczęłam spać, w końcu poddałam się i poszłam serio spać do sleepa. Cosplaye bardzo mi się podobały. Spotkałam Hekkuna, który jak tylko mnie i Hicu widział to nam machał xD *macha* Zgubił też szkicownik i przypinkę z Ronem. ;--;
Warsztaty taneczne trochę oszukane, gdyż mimo, ze uczyłam się walca na zajęciach w-f'u to razem z Hicu poszłyśmy do grupy początkującej. Kto bogatemu zabroni? Ogólnie bardzo fajnie prowadzone zajęcia. Nauczyłam się w końcu tańczyć w dużym kole. Dzięki Hicu za partnerowanie, chociaż potem podczas balu nie było miejsca, aby tańczyć nie obijając się o plecy innych. Za dużo tych ludzi się tam zebrało. ;c Więc w sumie poszliśmy jeść pizzę, która w końcu przyjechała. Dzięki Ci Sztabik, że poświęciłeś się, aby wyjść bo ja bym chyba zamarzła. 
Wigilia. Wigilia była cudowna. Barszczyk, łamanie konwentowym opłatkiem i ludzie. Szczęścia tyle wokół. Co prawda nie złożyłam wszystkim życzeń tym co chciałam, bo albo ich nie było, albo gdy już byłam już blisko, ta osoba odchodziła, a ja nie miałam odwagi jej zatrzymać... Więc tak to wyglądało. W sumie pod koniec Wigilii tańczyłam z Wiewiórą a potem kręciłam się w kółko ze Sztabikiem. Potem przyjechał na rowerku ciągniętym przez ludzi-renifery. Wiewióra i Hicu ucieszyły się na widok prezentów, więc jestem szczęśliwa. A Mikołaj był suchy, tak... ;3
W sumie pozdrawiam lenonki Sztabika, które tak bardzo były bliskie mojemu sercu, a on osobiście nie. Wiem, że byś chciał, może na następnym konwencie, huhu. 
Ogólnie konwent bardzo, bardzo fajny. Może trochę nudny, ale dzięki ludziom było spoko.

~ ~

Konwentowe teksty:
"Boso przez konwent."
"Mam trzecią rękę chwytającą za serce."
"Ten koń nas śledzi."
"Koń przemówił ludzkim głosem."
"Madness!"
"Jaka ryba?"
"This is Sparta! This is Sparta. Nie Sparta! - To nie..."
"Yyyy jest szopa. Yyyy jest dzieciątko w żłobie"
"Co mnie podrywasz?"
"Piotrusiu..." 
"To jest nasz syn Piotruś. Ma 20 lat. Dorośnie na konwencie."
"Ten Levi ma na twarzy derpa."
"Oto Levi w kawaii sukience, ze skrzydełkami i środkami czystości w koszyczku. A to, to są chmury." 
"Lenonki są tak blisko serca, a ja nie."
"Dlaczego Ty się mnie boisz?"
"Hoł. Hoł. Hoł."
"Hau hau."
"Muminki się cieszą."
"-Cześć Dashie. -Joł. -Pa Dashie"
"Bo mogę."
"Dlaczego ten pan ma taką białą twarz?"
I wiele innych, których lepiej, aby nikt nie słyszał/ czytał. 

Podziękowania/ pozdrowienia:
-Hicu, mój miszczu
-Wiewióra, bo wytrzymałaś.
-Sztabik, bo mogę.
-Bliźniaczki
-Kolegę z Krakowa, bo nie znasz Krakowa
-Kolegów kolegi z Krakowa
-Tate Piotrusia
-Mikołaja, bo suchary i reklama worka
-Prowadzącego, bo masz fajny tatuaż i kolczyki
-Hane, bo jesteś kochana
-Helperów
-Ludzi z ultrastara
-Yume i Sabriel 
-Dashie, oj dużo by wymieniać
-Hekkun, bo skończyłeś rysunek
-Człowiek-pies
-Chłopak-koń
-Cejrowski-L, bo dla mnie zdjąłeś buty (za placek.)
-Lenonki
-Chłopaka, który dostał worek i jego świtę.
-Ludzi, którzy gdy przechodzili to zapalało się światło.


Zdjęcia już niedługo. Jednak nie spodziewajcie się cudów. 
Najdłuższa relacja z konwentu.

~by Amaya

niedziela, 7 grudnia 2014

[Dzień jak co dzień. ]

HEJ
W sumie nudzi mi się. Mam co robić, ale nie chcę tego robić. Czuję się zdołowana, przybita do ziemi.... Żałosne. Jak potrafi mi się zmienić samopoczucie po jednym sms'ie, jednym głupim znaczku oznaczającym dostępność czy cytacie, który równie dobrze może odnosić się do mojej sytuacji psychicznej. Nie daje powoli rady. Wszyscy ode mnie czegoś oczekują, karzą mi coś robić, nie chcę tego. Chciałam pomóc komuś podczas gdy nie umiem pomóc sobie. Bezsensowne. Myślę "przepraszam", ale czy mam za co przepraszać? Czytam "przepraszam", ale czemu brzmi to tak chamsko, bezczelnie, nic nieznacząco? Może tak właśnie jest? Może mówiąc "odwal się", osoba myśli, że mówię "wypier*alaj z mojego życia"?  Nie wiem już czasami co mam myśleć, co mówić by nie było to potraktowane inaczej niż ja chcę aby było. Pragnę pomocy, jak niczego innego nigdy nie pragnęłam. Ale jednocześnie nie chcę nikogo obciążać moimi problemami, bo nie o to tu chodzi. Chcę by był przy mnie ktoś kto będzie dla mnie przyjacielem i bratnią duszą. Nie chcę już dłużej szukać. Nie, gdy moje życie wisi na włosku .. 

~ ~













~by Amaya

sobota, 8 listopada 2014

Again.

AAAAAAA PRZEPRASZAM!!!
Tak dawno mnie tu nie było. Tyle notek tematycznych mam przygotowane ale brak im zdjęć np z Halloween. No właśnie jak Wam minął ten dzień? U mnie było fantastycznie! Ale to potem. Poczekajcie jeszcze chwilę. Od razu zapewniam, że jest ok i nie musicie dobijać się na maila co i tak mnie zaskakuje, że jednak ktoś o mnie pamięta! *wzruszenie*
Co u mnie? Jak wspomniałam jest ok. Mimo grypy, która powoli mnie dopada a raczej już dopadła. Tak, siedzę z bólem gardła, głowy, kaszlę i w dodatku mam podpuchnięte paczadła. Ale to z innego powodu... Ehh, no i chyba każdemu zdarzyło się nie przespać z powodu płaczu całej nocy? Tak, tak wiele spraw nałożyło się na siebie, że powoli wysiadam. Napisałam, że jest ok? Może fizycznie... może jak zajmuję się czymś, może gdy uciekam od myślenia w książki. Ale powoli przestaje pomagać. 
Teraz będzie już ok. Powiedzmy. Choroby nikt poza lekarzami nie wyleczy dobrym słowem. A ja... ja... no cóż.... czas znowu zapomnieć. Trzy kolejne osoby wyrzucone brutalnie przeze mnie z życia. Trudno. Tak będzie lepiej dla nich...  Prawda? Stanowczo tak. A ja muszę po prostu poddać się humorkom innych. I wtedy wszystkie sprawy ułożą się dobrze. 
O mamo, chcę już wolne. Niby teraz cztery dni wolne. Ale co to za wolne, gdy muszę tyle rzeczy zrobić do szkoły. 
No nic... postaram się dzisiaj dodać jeszcze jakąś notkę z tych, które mam przemyślane. A jakie?
- recenzja "Miasto 44"
- wycieczka do Warszawy
- Halloween
- niespodziewane spotkanie. 
To do zobaczenia! 

~ ~











I te wszystkie momenty związane z Tobą,
tylko z Tobą,
te,
które wywołują na mojej twarzy
okropny
grymas
bólu,
a z oczu
płyną strumienie
rozgrzanych
łez.
Nic na to nie
poradzę.
Widocznie
tak już musi być.
Żegnaj więc,
człowieku
przez którego
w moim życiu pojawiły się momenty
szczęścia.

~by Amaya

czwartek, 25 września 2014

Naznaczeni - rozdział III

Pamiętacie moje opowiadanie jeszcze z 2013 r? No więc dodaje Wam kolejne części. A do poprzednich rozdziałów odsyłam tutaj: Rozdział I i Rozdział II
No to miłego czytania!

~ ~

  Rose znowu nie wiedziała gdzie jest. Gdy Mike wyjaśnił jej wszystkie szczegóły Niebiańskiej Przystanie, ona po prostu znowu zasnęła. Wokół niej były dosyć przyjemne dla oka meble, ona zaś leżała na bardzo wygodnym łóżku. Na przeciw, gdy podniosła lekko głowę zobaczyła palący się w kominku ogień. Ze strachem zauważyła, że ma na sobie delikatną koszulę nocną. Była tak cienka, że poczuła się naga. Szybko opatuliła się ciasno kołdrą i podniosła się do pozycji siedzącej. Znów zastanawiała się gdzie jest, co stało się z Mike'em i skąd się tu wzięła. Co prawda czuła lekki strach, ale był jej też przyjemnie ciepło i miło.
  Oparła głowę o ścianę i nagle zobaczyła, że jest to łóżko z baldachimem. Z daszku zwisała cieniutka linka. Na jej końcu był zwinięty mały kawałek papieru. Rose rozejrzała się po pokoju, drzwi były zamknięte. Dziewczyna szybko oderwała liścik. Ozdobnym, pięknym pismem napisane był zaproszenie na śniadanie. Nadawcą był Mike.
  Rose szybko wstała z łóżka. Narzuciła na siebie sukienkę, która wisiała na drzwiach szafy i wyszła z pokoju.
  Gdy tylko to zrobiła okazało się, że jest w jakimś dużym domu. Znów napłynęły natarczywe pytania żądające odpowiedzi. Odepchnęła je jednak w najdalszą część swoich myśli i skupiła się na drodze.
  Szła teraz wielkim i długim korytarzem. Na ścianie widziało dużo obrazów. Co jakiś czas napotykała drewniane drzwi, wszystkie jednak był zamknięte. Nagle jej uwagę przykuł jeden obraz. Była to kobieta podobna do jej matki. Ubrana w białą sukienkę siedziała na polanie pełnej stokrotek. Uśmiechała się promiennie a na jej głowie spoczywał wianek. To był piękny i takie znajomy widok.
  - O! Widzę, że wstałaś. - Rose aż podskoczyła z zaskoczenia. Mike stał oparty o ścianę parę kroków od niej, na końcu korytarza. Patrzył na nią szeroko się uśmiechając. Tym razem jego skrzydła gdzieś zniknęły.
  - Tak, dziękuję za zaproszenie. - dziewczyna lekko się zarumieniła i podeszła kilka kroków bliżej. -Gdzie właściwie jestem? - zapytała nieśmiało.
  - W moim domu, no może nie całkiem moim. Jesteśmy na Ziemi. Nie bój się, nic Ci nie zrobiłem. I nikogo oprócz nas na razie tu nie ma. Chodź. - odpowiedział Mike jakby umiał czytać jej w myślach. Rose zarumieniła się jeszcze bardziej i ruszyła za chłopakiem.
  Weszli do małej, lecz przytulnej jadalni. Na stole leżały talerzyki, szklanki i sztućce dla dwóch osób.
  - Usiądź, proszę. - Mike, jak prawdziwy dżentelmen odsunął krzesełko dziewczyny. Rose podziękowała i zajęła swoje miejsce. Mike zajął swoje i klasnął dwa razy w dłonie.
  - Gary, czy możesz podac nam śniadanie? - zadał pytanie, ale dziewczyna nie bardzo wiedziała do kogo.
  - Oczywiście, paniczu.  - odpowiedział jakiś głos. Po chwili pojawiła się w pomieszczeniu mężczyzna w stroju kelnera z tacką. Położył ją między Mike'm i Rose. Zaraz potem przyniósł dzbanki pełne parującej herbaty i soku pomarańczowego. Odszedł życząc im smacznego. Rose zrobiła zdziwioną minę.
  - Mam nadzieję, że będzie Ci smakowało. - powiedział Mike i podniósł pokrywki, a oczom dziewczyny ukazały się pyszności, o których mogła jedynie śnić.

***

  Zimne krople deszczu kapały niemiłosiernie. Nie zapowiadało się na to, aby słońce wyjrzało z tak szczelnie okrytym chmurami niebie. Okolica nie wyglądała na miłą. Szare budynki ociekały wodą wcale się tym nie przejmując, jednocześnie porażając swoim rozmiarem.
  Paul wszedł wszedł do jednego z takich bloków i wspiął się schodami na szóste piętro. Troszkę mu to zajęło, ale nie był zmęczony. Po dotarciu na miejsce skierował się do drzwi oznaczonych numerem 67. Zapukał.
  Po chwili drzwi otworzyły się, a oczom jego ukazała się kobieta w wieku mniej więcej 25. Uśmiechnęła się na jego widok i zaprosiła do środka.
  Gdy wszedł, drzwi zamknęła na klucz i udała się do kuchni zaparzyć herbatę dla gościa. Paul rozejrzał się po otoczeniu. Było to małe mieszkanie - dwa pokoiki, łazienka, kuchnia i przytulny korytarz. Całość zdawała się mieć raczej stary wygląd, aczkolwiek funkcjonalny i wygodny.
  Paul wszedł do największego pokoju naprzeciw drzwi wejściowych. i usiadł na kanapie. Na ścianach wisiały obrazy oprawione w grube, drewniane ramy. Po lewej jego stronie było duże okno, z którego rozciągał się widok na tutejszy plac zabaw. Wydawać by się mogło, że jest to cudowny plus mieszkania, jednak paskudne huśtawki, brakujące szczebelki i wszechobecne, obrażające nie wiadomo co napisy - to wszystko sprawiało, że nie bawiło się tam żadne dziecko. Miejsce to stało się "bawialnią" dla tutejszej, zbuntowanej młodzieży i mężczyzn wracających po pracy w stanie upojenia alkoholowego. Był to więc dosyć smutny i paskudny widok.
  Paul odwrócił wzrok i zauważył, że herbata paruje już na stoliku a naprzeciw chłopaka sied ta sama elegancka kobieta, która otworzyła mu drzwi. Uśmiechała się do chłopaka, tak, że Paul postanowił odwdzięczyć się tym samym. 


c.d.n. 
~by Amaya

czwartek, 18 września 2014

A'la powrót?

WITAJCIE!
Tęsknił ktoś? Huh ja bardzo. No to ten... Chyba postanawiam wracać. Albo lepiej. Dam link do mojego obecnego bloga! Ktoś zainteresowany? No to łapcie robaczki  BLOG II .
Co u mnie? Aktualnie jestem chora, jak poinformowałam w blogu. Ale co działo się w moim życiu? Wooohooo duuużo. Zmieniłam się troszku. Zarówno z charakteru (chyba) jak i z wyglądu, hehs.
Ale najważniejsze... w końcu wybrałam się na convent. I to nie jeden! Yeey tak się jaram i w ogóle nimi, że muszę się pochwalić. Pierwszym był Magnificon -  z Karoliną i Kamilem, no i całym koenem (klub mangi i anime) jak zwykle. Boszzzzz było cudownie, poznałam swojego ukochanego Pawła Musiałowskiego, a także zdobyłam płytę HITTa no i poznałam Rikki. Jest na prawdę niesamowita, a muzyka tradycyjna staje się powoli moją ulubioną. Swoją drogą poznałam też Fumi Neko - nie wiedząc, ze to one, gdyż raczej nie przypadło mi do gustu ich internetowe show. Natomiast jeśli się z nimi rozmawia są na prawdę fajne.
Następny convent to B6: The Game - troszkę mniejszy, bo w szkole. Cóż... convent nie był taki zuy. Po raz pierwszy odważyłam się iść na creepypasty - które okazały się nudne. Napisaliśmy także wspólne opowiadanie na panelu Pokemonów, a także świetnie bawiłam się na coverach Linked Horizon. Konkurs cosplay także nie był taki zły, chociaż spodziewałam się większej ilości chętnych. Między przerwami w sleep roomie bawiłam się na Ultrastarze wraz z Hicu. W końcu dorwałam się do mikrofonu i sama zaśpiewałam, co okazało się nie takie straszne, a i wynik nie był najgorszy. 
Kolejny convent na jakim się pojawię to B-XmassCon 5! Mam nadzieję, że mnie rozpoznacie, a także przytulicie (koszulka free hugs obowiązkowo) lub przynajmniej się przywitacie. Zapowiadają się na prawdę fajne święta ;3
Poza tym aktualnie u mnie znośnie. Natsumi wyjeżdża na studia, a Death jest w szpitalu. Cóż... nie ma aż tak źle. Ten rok zapowiada się ciekawie, nawet literki nie są takie złe jak myślałam. Czas działać. Narysuję swoją mamę z nudów xD 
Do zobaczenia wkrótce! 

~~

mam je <3
powrót z B6

Nuda po convencie.


Aktualne zdjęcia, 
gdyby ktoś nie wiedział.
Czy coś.
~~

~by Amaya

piątek, 4 lipca 2014

#10

WITAJCIE!
Troszku zdjęć ode mnie. 


Yuki!

Levi!
w moim wykonaniu.
Ale jakość tak słaba, że aż strach podpisywać xD




Chwile, które łączą
często okazują się tymi zgubnymi. 

~by Amaya

wtorek, 20 maja 2014

#9

Naturalnym mym hobby
Jest ukrywanie tego
Co mi na serduszku leży.



Jak już Cię znajdę,
mój aniele,
nie wypuszczę Cię tak łatwo,
z mych ciepłych objęć.



Can you hear my silence?
Can you see the dark?
Can you fix the broken?
Can you feel my heart?



Czy potrafisz pomóc beznadzei?
Bo, błagam na kolanach.
Czy potrafisz ocalić moją duszę łajdaka?
Zaczekasz na mnie?


Czasem czuję się niechciana.
Czasem pragnę być niechciana.
Lubię optymistów - bo są,
Nienawidzę optymistów.
Przez ich różowe okulary nie widzę 
lub nie chcę widzieć zła tego świata.
Lubię uczucie miłości, kochania.
- bo jest.
Nienawidzę uczucia miłości.
Nienawidzę tęsknić.
Nienawidzę oddychać tym tlenem.

~by Amaya

niedziela, 18 maja 2014

#8

Przepraszam za nieobecność.



 Coś może być zarówno piękne,
jak i przerażające.
Prawda, że dziwne?



 Uwielbiam czuć się niepotrzebną.



Stare fotografie, 
połamane pędzle,
porozrywane kartki,
zużyte farby,
skończona herbata.
To wszystko i wiele innych.
To wszystko się kończy.
Wczoraj, teraz, jutro.
Tak jak uczucia między nami.

~by Amaya

poniedziałek, 5 maja 2014

#7


-Czemu wciąż wpatrujesz się we mnie tak intensywnie?
-Ponieważ wtedy przypominam sobie powód dlaczego właściwie nadal tu jestem.





Nie wiem co, ale coś opanowało mój świat.
Nie wiem kto, ale podejrzewam, że nikt nie wypełni mego serca.
Nie wiem jak, ale nikt nigdy nie przywróci mi uczuć. 




Wszystko ok? - zapytał
Oczywiście. - powstrzymała łzy zaciskając mocno zęby.




He's stupid. I know this. I'm sorry.




I love You.... 



Kiedyś mu zależało.
Kiedyś wszystko buchało dużym płomieniem.
Tylko.... 
Głupia dziewczyna nie zauważyła, że płomień powoli gasł.
Był coraz zimniejszy.
Obojętny.
Coraz bardziej przestało mu zależeć.
Płomień zgasł.
Nie ma ich już.
Teraz są sobie obcy.
Obcy ludzie.
Nie znają się.
Na ulicy mijają się nie odzywając ani słowem....

~by Amaya