sobota, 17 stycznia 2015

URODZINOWO, 18-STKOWO~!

WITAM, WITAM~
No to post o urodzinach D; 
Ogólnie bardzo fajnie spędzone dwa dni. Tak, dwa dni były świętowane. 
Od 23:30 8 stycznia dostawałam życzenia. O północy nawet od mojego byłego, teraz przyjaciela, co bardzo mnie zaskoczyło, ale i ucieszyło. Yay~ 
Rano wstałam niewyspana, ale ucieszona i wielki stres, bo to dzisiaj. Dziwne prawda? Nigdy nie wierzyłam, że dożyje tych 18-tych urodzin. Nie wiem czemu.... Może przez moje nastawienie do swojej osoby.... Nie ważne. No więc... rano mama złożyła życzenia, uściskała i przytulała rak dobrych parę minut. W końcu stwierdziłam "dobra..." i puściła, nie chciałam płakać w ten dzień. Z ojcem pokłócona byłam.... Trudno. W szkole nauczycielka w-f'u  złożyła życzenia i zdziwiła się, że jako pierwsza mam ;--; Ok.
W ogóle myślałam, że znowu każdy zapomniał o moich urodzinach. Dwie godziny w-f'u minęły jako tako, dostałam jednak kilka życzeń i na tym się skończyło. Poszłam pod salę od historii sztuki, nagle Eryk podszedł, złapał za rękę, podciągnął do góry i "wypchnął" na klatkę schodową.  Ja taka zaskoczona, nagle tyle ludzi. O co cho? Nagle Kasia wyskakuje z paczuszką i czekoladą. Kapnęłam się w porę o co chodzi, jak to ja, opóźniony zapłon xD' Składają mi życzenia, prawie się popłakałam, ale banan na twarzy~  Wyściskałam wszystkich. Wiki mówi, żebym otworzyła pudełko. To ok, otwieram. Patrzę, "HFOD" KattLett. Nie wierzę. Skąd, jak, czemu?! ;oo I dwie mangi. No nie~! ;3 Radość wielka i szczęście. Potem na lekcjach cukiereczki standardowo. Nauczyciele składają życzonka, okazuje się, że pani od h. sztuki z drugiej grupy też koziorożec. 
Po lekcjach mieliśmy iść na łyżwy. Hicu nie mogła w ostatniej chwili, Oskar też nie podołał. Wychodzę ze szkoły, widzę Karolinę. W koronie siedziałyśmy sobie, bo czekałam na Adriana i spotkałam znajomych ze starej szkoły. znowu życzenia i wielka radość. Karolina nagle wyjęła prezent dla mnie, Po raz kolejny zdziwiona. Dostałam wino i kosmetyki. Cieszyłam się bardzo, bo trafiła z kolorem szminki <3 Następnie pojawił się Adrian, z prezentem. Kurczę a mówiłam, że nie chcę od nikogo prezentu. No ale farby, pędzle zawsze się przydają. Dziękuję ślicznie. ;3
Spędziliśmy fajnie czas. Wracając do domu zadzwonił Sztabik. Zaskoczona nie wiedziałam czy odebrać. Odebrałam. Fajna pogawędka, miłe życzenia, zaciesz i w ogóle. Jak to ja, prawda? ;D
W domu, z wrażenia zmęczona jem obiad. Nagle chrzestny wchodzi z żoną i dzieckiem, niosą pizze, wino, szampany, prezenty. Znowu zaskoczona, mieszane uczucia co do niego. Cieszę się bardzo, miła niespodzianka. Szczerze się nie spodziewałam. Naprawdę świetnie. W nocy jeszcze życzonka od znajomych i Oskara, który specjalnie nie złożył ich wcześniej. 
Następnego dnia urodziny dla rodziny. Masa prezentów. Tata mnie opił. Trudno. Ale mimo wszystko fajnie. Może poza pewnymi żałosnymi sytuacjami z mojej strony. Cóż.... po alkoholu człowiek pisze dziwne rzeczy. Między innymi takie, których nie napisałby będąc w normalnym stanie. Takie życie.
Następnego dnia wielki kac. Ale i tak nie żałuję.
Dziękuję jeszcze raz wszystkim za prezenty, życzenia i miło spędzony czas. Jesteście wielcy~!
Sayoo


~by Amaya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz ciekawą uwagę? Skomentuj. Nie hejtuj, nie po to jest ta opcja...