sobota, 28 września 2013

28.09.2013 r

HEJ
Pieprzony 28 września. Dzień, który miesiąc temu był moim wspaniałym dniem. Na dziś zaplanowany był przecież wyjazd, pamiętacie? Miałam jechać do Oliwerka. On miesiąc temu był w szpitalu. I miesiąc temu coś było nie tak. Ale co ja teraz poradzę, że czas tak szybko zmienia nam plany? Że tak szybko zostajemy sami. Że PO PROSTU coś się psuje. (od że nie zaczynamy zdania ._.) 
Całe tygodnie mijają mi szybko. Bardzo szybko. Stanowczo za szybko. Skończyłam czytać "Dary anioła: Miasto Kości" Gdy zobaczyłam zwiastun przeraziłam się, ale mimo to chcę obejrzeć ten film. Tutaj ogłoszenie: 
JEŚLI ktokolwiek posiada link bezpośrednio do filmu lub zna stronę gdzie można to obejrzeć online <bez wpisywania numeru telefonu ;_;> mile widziany kontakt... Zależy mi aby obejrzeć ten oto film.
Wracając do mojego czasu... Muszę dziś zrobić parę szkiców, parę... taaa... I skończyć kompozycje z linii, nauczyć się na kilka przedmiotów itd itd A już kurcze 13:30. Jutro na mecz Vive Targi Kielce jadę ze szkoły ale zabieram też Martę, Klaudię i Agnieszkę. Będzie fajnie pewnie.
Dziś cały dzień nic nie jem. To takie naturalne gdy jestem zrozpaczona. Muszę wysłać nagrody. Muszę się jakoś ogarnąć i iść na pocztę. Brrr.... nie cierpię poczty. 
Zimno mi ;x 
Jako, że jestem w wolontariacie chciałabym Wam ogłosić, że 
ZBIERAMY PUZZLE, KSIĄŻKI, PRZYBORY I INNE <bez pluszaków> 
DLA ONKOLOGII DZIECIĘCEJ
W/w rzeczy możecie mi jakoś dostarczyć do 11 października <więcej priv>  lub do Państwowego Liceum Plastycznego w Kielcach przy ul. Radiowej <na przeciwko Radia Kielce za Galerią Korona> Dzieciaki na pewno ucieszą się z tych rzeczy. 
Co jeszcze się działo? Hmm w sumie to nic takiego. Szkoła dom szkoła dom. Nie mam czasu na nic dlatego, bardzo przepraszam za to, że nie wysłałam nagród... Tak niezły opieprz dostałam od jednej osoby. x x U Oliwera coś się dzieje ale nie wiem co. Wczoraj no te grzanki jadłyśmy na pracowniach. Popłakałam się jak zawsze bo jestem tchórzem który nie umie normalnie żyć. Nie umie sobie poradzić bez jednej osoby, a mianowicie bez Oliwera. Jednocześnie mam dosyć jego kłamstw na temat tego, że kocha tą i tą osobę ale jednocześnie też mnie. To lekko chore. Aczkolwiek w jego wieku normalne... Czekam już tylko aż wróci Dominik. Co nie zapowiada się tak szybko. Chociaż do cholery od wtorku szkoła mu się zaczyna;/
Z Michałem nic. Cisza. Czuję się fatalnie z tego powodu. Po tym jak spędziliśmy weekend razem oraz tym, że znam jego plan dnia na pamięć faktem jest, że mnie okłamuje. Nie odzywa się... A może jednak mówi prawdę tym, że nie ma dla mnie czasu? W sumie ja też dla niego mało go mam... Nie wiem czy w ogóle pójdę na ćwierć-metek. Eryk i Wera strasznie nalegają... Ale kurczę nie wiem czy chcę się jeszcze odzywać do Michała. Nie wiem czy chcę w ogóle dożyć tego dnia. Coraz bardziej mam ochotę iść do pewnego pokoju w internacie. Usiąść wygodnie i popłakać sobie. Potem opowiedzieć wszystko pani psycholog i spróbować wyciągnąć jakieś wnioski. Ale równie dobrze mogę to zrobić w domu. Tylko, że mam dosyć płakania. Zamiast tego wolę iść po prostu spać. Ehh nie wiem co już mam zrobić ze swoim życiem. Ostatnio mam różne plany. Zostawić wszystko. Wyjechać. Zniknąć. Pęka mi serce. Mam dosyć. Karolina wiem, że pewnie to czytasz. I Ty Natsumi też. Ale zrozumcie, że ja nie umiem już sobie poradzić normalnie. Szczególnie Ty Natsu. Rozumiem Twoją sytuację, ale chciałabym abyś czasem sama napisała na gg czy zadzwoniła, umówiła się i porozmawiała. Wiesz, że zawsze siedzę na niewidocznym. Potrzebuję czasem z kimś porozmawiać. Karo, Ty teraz jesteś zajęta sobą i Mateuszem. Cieszę się, że odnalazłaś szczęście. Zajmij się dyplomem, maturą... Nie myśl o mnie. Ja jak na razie może nie najlepiej ale daję radę. Przecież żyję a to już plus. 
Dziś zastanawiałam się jeszcze nad słowami "Twoja mama dała Ci życie a Ty chcesz je sobie i jej odebrać?" Ale kurdę nie chciane dziecko... Zawsze nim byłam. Miałam zostać usunięta. Tylko jeden i drugi dziadek nie chcieli abym tak myślała. Chociaż zdarzały się chwile gdy nawet dla nich nie powinnam istnieć. Dziadek, który zmarł na wylew sprawiał, że musiałam uczyć się od dzieciństwa myśleć jak dorosła. Być jak dorosła. Jego radość na mój widok była tylko wtedy gdy dziennie rano karmił zwierzaki a ja wraz z nim. Tylko wtedy potrafił mi pokazać, ze jednak cieszy się, że żyję. Drugi dziadek dopiero gdy dopadł go rak. Gdy umierał pokazał mi jak bardzo mnie kocha. Ale to oni mnie najbardziej wychowali. Dlaczego akurat oni musieli odejść? Właśnie teraz gdy ich najbardziej potrzebowałam ich już nie było...
Doceniamy gdy stracimy...
Ludzie przychodzą i odchodzą zupełnie jak miraż...

~~

















~by Amaya


Powiedz mi jak to jest, że do parku chodzę sam karmię gołębie, których nienawidzę....
Nienawidzę. Nienawidzę. NIENAWIDZĘ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz ciekawą uwagę? Skomentuj. Nie hejtuj, nie po to jest ta opcja...