Nadzieja umiera
ostatnia
Maciek spojrzał na
ławkę. Była cała pomazana długopisami, markerami i korektorem. Postanowił
zajrzeć do środka. Gdy otworzył ławkę oczom jego ukazała się spora kolekcja zużytych
gum balonowych. Chłopak zastanawiał się kto tutaj mógł wcześniej siedzieć, ale
pani Borowicz szybko przerwała mu jego rozmyślania. Poprosiła go do odpowiedzi.
Maciek wyszedł na środek sali i czekał. Nauczycielka przekartkowała jego
zeszyt, spojrzała na Maćka posępnym wzrokiem i zapytała:
- Co nam dzisiaj
powiesz na temat twórczości pana Szermentowskiego?
Maciek spoważniał.
Rozejrzał się po klasie. W końcu spojrzał na Annę i zaczął:
- Szermentowski... Pan
Szermentowski jest za pewne malarzem! – zawołał.
Pani Borowicz skarcił
go wzrokiem.
- Oczywiście. Maćku,
jesteś na lekcji historii sztuki, więc opowiedz nam więcej o nim.
Chłopiec zaczerwienił
się. Nie przestał jednak spoglądać na dziewczynę. Była piękna. Już od dawna mu się podobała. Jednak był zbyt
nieśmiały, by porozmawiać z nią sam na sam.
- Przepraszam. –
szepnął Maciek. Pobladł i upadł na ziemię. Wyglądało na to, że stracił
przytomność. Od rana nie czuł się najlepiej. Stres pogłębił jego złe
samopoczucie. Anna szybko do niego podbiegła. Sprawdziła tętno. Chłopak żył,
jednak jego stan nie był dobry. Pani Borowicz zadzwoniła po pomoc. Anna
trzymała go za rękę, gdy wynosili go z sali. Pojechała do szpital i cały czas
przy nim była.
Maciek obudził się
następnego dnia. Jego stan polepszył się, jednak nadal musiał przebywać w łóżku
pod obserwacją lekarzy.
- Cześć! – przywitała
się Anna wchodząc do pokoju Maćka. – Wyspałeś się? – Jej uśmiech był dla niego ogromną
ulgą. Chłopak poczuł wtedy, że chce aby ona była przy nim zawsze, wspierała go,
pocieszała, śmiała się z nim. Po prostu ją kochał.
- Witaj! Tak, ale gdzie
ja jestem?
- W szpitalu. Zemdlałeś
przy odpowiedzi gapiąc się na mnie. – wyjaśniła Anna.
Maciek zaczerwienił
się. Rozejrzał się po pokoju. Wpadało słońce przez duże okna, były kwiaty,
białe meble, łóżko i kroplówka, która dochodziła do jego nadgarstka. Nie
wiedział co się z nim stało. Pamiętał tylko zbliżającą się smutną twarz Anny i
mocny ból w okolicy serca.
- Przepraszam. Ja… -
zaczął chłopak Anna szybko mu przerwała.
- Już przepraszałeś.
Zresztą nie ma za co przepraszać. Teraz musisz odpoczywać. Twoje zdrowie jest
najważniejsze w tej chwili. – podeszła do łóżka Maćka i usiadła obok niego.
Pogłaskała go po twarzy. – Spokojnie, ja nie gryzę. – powiedziała widząc wyraz
twarzy chłopaka.
- Nie.. Ja.. wiem… -
tłumaczył się Maciek. – Przepraszam. Nie wiem jak to powiedzieć. Sama wiesz, że
jestem bardzo nieśmiały. Ty… - zaczął. Anna jednak przerwała mu znowu, tym
razem delikatnie całując go. Chłopak był szczęśliwy jak nigdy dotąd.
- Wiem głuptasie. –
szepnęła Anna i czule pogłaskała go po głowie. Maciek uśmiechnął się i wziął ja
w ramiona. Dziewczyna wtuliła się w niego. Spędzili tak kilka godzin
rozmawiając i śmiejąc się.
Następnego dnia Maciek
wrócił do domu. Razem z Anną spędzili wiele szczęśliwych miesięcy. Spacerowali,
wygłupiali się, chodzili do teatru i kina. Wydawało się, że choroba serca
chłopaka minęła. Jednak, gdy nadchodziły ferie zimowe Maciek znowu wylądował w
szpitalu. Anna była przy nim. Pocieszała go i starała się odciągać chłopaka od
myśli na temat swojej choroby. Niestety dla Maćka jedynym ratunkiem był przeszczep serca. Zaczęły się
poszukiwania dawcy dla chłopaka. Anna robiła wszystko by uratować ukochanego.
- Proszę pana on tak
łatwo się nie podda – mówiła do lekarzy – poczeka. Byle tylko żyć. Znam go. Nie
podda się. – powtarzała wciąż.
Gdy nie dawno mu już
szans na ratunek. Anna poszła do kościoła. Zaczęła się gorliwie modlić o
ratunek.
- Panie Boże on jest
jeszcze młody. Tyle życia przed nim. Weź mnie zamiast jego. Błagam cię. Nie dam
sobie rady bez niego. Pokochałam go na dobre. Nie zabieraj mi go…
Gdy tak się modliła
podszedł do niej ksiądz. Usiadł obok niej. Złapał ją za rękę.
- Ile on ma lat? Czy to
coś poważnego? – zapytał patrząc jej w oczy. Był poruszony usłyszaną modlitwą
Anny.
- Maciek ma 20. Kończy
szkołę plastyczną. Jednak jego serce nie wytrzyma już. Jest chore. Potrzebuje
przeszczepu a właściwie cudu na przeżycie. Kocham go tak mocno. Nie chcę aby
odszedł. To dobry chłopak. – płakała Anna ściskając rękę księdza.
- Drogie dziecko, będę
prosić również Pana, aby go uzdrowił. Gdy to nie poskutkuje, to najwidoczniej
sam Bóg chce go już do siebie. – Anna zaczęła jeszcze bardziej płakać. –
Pamiętaj, że nawet jeśli odejdzie, nie będzie daleko. Zmarli są przy nas,
strzegą nas o każdej godzinie. Ale… nadzieja umiera ostatnia, moje dziecko. Idź
i bądź przy nim. Nie wiadomo kiedy Bóg wezwie go do siebie.
Po tych słowach Anna
skończyła się modlić, otarła łzy i podziękowała księdzu. Wróciła do szpitala,
gdzie czekał na nią Maciek. Ucieszył się na jej widok.
- Witaj kochany. –
powiedziała dziewczyna i ucałowała go w czoło. Był ciepły. Gorączka spadła.
Czuł się lepiej.
- Cześć. Długo cię nie
było. Gdzie byłaś? – dopytywał się chłopak. Śmiał się do niej. Ona uśmiechała
się do niego promiennie. Opowiedziała mu krótko o rozmowie z księdzem. Gdy
skończyła Maciek zasmucił się. Nie dał po sobie tego za bardzo poznać, ale Anna
po kilku minutach zauważyła zmianę w jego nastoju.
- Będzie dobrze. Musi
tak być. Nie oddam cię nikomu. – powiedziała Anna i poszła zjeść obiad do
szpitalnej kafejki.
Następnego dnia Maciek
poczuł się lepiej. Była nadzieja, że chłopak wyzdrowieje. Anna nie przestała
modlić się w miejscowym kościele. Wspierała go, pocieszała i podnosiła na
duchu. Robiła co mogła. Tak mijały miesiące. Stan chłopaka poprawiał się.
Pewnego kwietniowego
dnia przyszedł lekarz z wynikami ostatnich badań. Jak się okazało choroba
zanikała. Były ogromne poprawy. Miesiąc później Maciek wyszedł o własnych
siłach ze szpitala. Po drodze wstąpili do kościoła. Anna oznajmiła księdzu, że
chłopak wyzdrowiał. Ustalili razem datę ślubu.
- To cud! To cud! –
wołała Anna. Maciek wziął ją na ręce i oboje kręcili się przed kościołem w
blasku majowego słońca. Ptaki śpiewały, kasztanowce kwitły, ludzie spacerowali.
Anna i Maciek byli szczęśliwi. Ich życie zaczęło się od nowa.
Rozprzestrzenianie i kopiowanie w celach zarobkowych zabronione.
I JAK?
~by Amaya
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Masz ciekawą uwagę? Skomentuj. Nie hejtuj, nie po to jest ta opcja...