piątek, 21 czerwca 2013

21.06.2013 r

CZEŚĆ
Dzisiaj był turniej. W piłkę ręczną. Wygrali nasi chłopcy rzecz jasne. Fajnie było, liczyłam sobie punkciki i rozmawiałam z Martą patrząc się na Michała i Kamilka. K dużo razy się wywalał niespecjalnie oczywiście. Cóż taka gra. Widziałam ich kaloryferki. W końcu tylko ja taka mądra. Upaćkał mnie Michał klejem a Kamil miał krem. Z tego wynika, że poszłam sobie do ich szatni i smarowałam sobie to na nodze w dodatku, bo miałam spodenki więc... I Mikołaj powiedział, żebym się nie krępowała i została. Ale nie. Do tego tekst Michała "Mały ale wariat, nie?" Dostał za to. Zresztą on zawsze dostaje. Ale dzisiaj był wyjątkowo normalny w stosunku do mnie. 
Otóż tym chłopakiem o którym pisałam wam w poniedziałek był nie kto inny a Kamil. Dzisiaj rozmawialiśmy sobie. Marta za dużo mówi mi o ich zachowaniach - Kamila i Michała. Znaczy obaj mi się podobają, ale u żadnego nie mam szans. Poza tym to już koniec roku dlatego tym bardziej nie ma chyba już na co liczyć. A wielka szkoda. Chciałabym... chciałabym być szczęśliwa u jednego z nich. Ale to nierealne. 
Przyszły wyniki egzaminów. Wyszły nieźle. Z matematyki 76% a z polskiego o procent mniej a liczyłam sobie, że jakoś będę mieć z polskiego 50%. Z przyrodniczych 68% a z historycznych 67% więc też nieźle.. Z angielskiego z rozszerzenia 68%. Łoo panie nie liczyłam na tyle, z podstawy trochę więcej. Muszę sobie teraz obliczyć ile będę miała wszystkich punktów razem z ocenami. 
Ksiądz cieszył się, że mama ma już prawko. A dziewczyny z tego, że chyba nie idę do plastyka jednak/ W sumie ja na egzaminach pytałam się samej siebie co ja tu robię. Mówią mi, że mam talent ale ja go nie widzę. Owszem trzeba rozwinąć, oszlifować to ale ja nie jestem cierpliwa. Cóż w poniedziałek pojadę po wyniki i zobaczę co i jak. Tak czy inaczej.... teraz już dobrze ze mną nie jest. W sumie od rana nic nie jadłam. Tylko piłam. Głodówka. Wczoraj zasnęłam czytając w łóżku książkę i obudziłam się już rano. Chyba będę chora... w wakacje!
Miłego dnia. 

~ ~



 tak się czuję.


 po co walczyć, gdy nikt nie zauważa?



 And it's killing me.


 głodówka.


 lubię deszcz. przynajmniej mam z kim płakać.

 Miałam okazję z Tobą zapalić.
Być sam na sam.
Nie pozwoliłeś.

*le nowa jaaa.... loool z Martą u fryzjera zawsze spoko. Dziękuję. 

~by Amaya

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Masz ciekawą uwagę? Skomentuj. Nie hejtuj, nie po to jest ta opcja...